- Tak. Przepraszam, że się uniosłem, ale już
zaczynałem wariować. - Ależ dlaczego? - zdziwiła się szczerze. - Bo nie wiedziałem, gdzie jesteś, a miałaś wyłączoną komórkę. - W ogóle jej nie zabrałam. - Clare weszła do kuchni. - Nick zatelefonował w porze lunchu, był strasznie wkurzony, a ja się nudziłam. Wiedziałam, że się wściekniesz, jeśli zmienię zdanie i wrócę do agencji, więc wolałam pójść do niego. Gniew zdążył już się ulotnić i teraz Novak czuł się przede wszystkim zawstydzony. - Przepraszam - powtórzył. - Wiem, że czasem doprowadzam cię do szału. - Ostatnio wręcz non stop. - Naprawdę nie chciałem... - Wiem. - Clare wzięła czajnik, zakręciła nim, żeby sprawdzić, czy jest woda, po czym go włączyła. - Jak jestem u Nicka, to przynajmniej nie myślę o różnych sprawach. - W przeciwieństwie do mnie. - W przeciwieństwie do ciebie. 83 Christopher spał przez jakiś czas w swoim pokoju, Liz-zie zaś skontaktowała się z pielęgniarką na oddziale Jacka i dowiedziała się, że synek też spokojnie śpi. Potem przypomniała sobie, że powinna sprawdzić pocztę głosową w komórce, i znalazła wiadomość od Robina, który pytał, jak przebiega trasa, i wyrażał nadzieję, że Lizzie będzie miała po powrocie dość siły, by spotkać się z nim na drinku. - I ewentualnie na kolacji, jeśli tylko zechcesz - dodał Lizzie odsłuchała wszystkie wiadomości, zadzwoniła jeszcze raz do domu i porozmawiała najpierw z matką, potern z Gilly, z Sophie, która absolutnie nie chciała iść spać, dopóki nie usłyszy najnowszych wieści o Jacku, wreszcie na koniec z Edwardem. - Z tatą wszystko w porządku? - spytał, gdy już dowiedział się wszystkiego o bracie. - Tak, tylko jest zmęczony i wcześniej się położył. - Uściskaj go ode mnie. - Jasne. Następnie połączyła się z Susan, podziękowała jej znów za to, że jest taką oddaną przyjaciółką, poprosiła o wytłumaczenie jej przed Howardem i w ogóle wszystkimi w Vi-cunie, obiecała też solennie nadrobić swoje nieprofesjonalne zachowanie. Susan w odpowiedzi zauważyła, że wprawdzie „Czysta rozkosz" jest naprawdę dobrą książką, ale to jednak tylko książka i nie może być ważniejsza od zdrowia Jacka. Pożegnawszy przyjaciółkę, Lizzie przygotowała sobie filiżankę gorącej czekolady, zabrała ją do salonu, a potem wybrała numer Allbeury'ego.